Julita Bierek opowiada o tym jak stworzyła własny produkt i jak buduje swoja markę.

Wywiad Clou Talk z Julitą Bierek – kosmetolog – właścicielką salonu kosmetycznego, ale rownież przedsiębiorcą.
Prowadzi z powodzeniem swój salon kosmetyczny, jednocześnie szkoląc kursantki jak i wprowadzając swój produkt na rynek niemiecki.

 

 

 

 

 

JULITA BIEREK poleca:   NACIĄGNIĘTE. JAK POLKI UWIERZYŁY, ŻE TYLKO PIĘKNE BĘDĄ SZCZĘŚLIWE

Stworzyła własną markę produktów do przedłużania rzęs i wprowadza ją na rynek niemiecki.
Zdeterminowana, konsekwentna i zmotywowana Julita Bierek właścicielka Estetica Expert. Zaprasza Clou Talk
Ewa Wiese: Cześć Julita

Julita Bierek: Cześć

E.W. Bardzo się cieszę, że nas zaprosiłaś do siebie, żebyśmy mogłyśmy zobaczyć jak pracujesz

J.B. Mi też jest bardzo miło, że miałyście dzisiaj czas, żeby przyjść do mnie i zobaczyć jak to faktycznie wygląda w normalnym codziennym dniu, także fajnie, cieszę się.

E.W. Miałyśmy okazję zobaczyć dzisiaj jak trenowałaś jedną z dziewczyn, jedną ze swoich studentek. I powiedz mi jak to się wszystko zaczęło z tymi studentkami?

J.B. No studentki to jest taka powiedzmy sobie szczerze droga trochę boczna i pewna gałąź, która należy do tego całego rozwoju mojej firmy, ponieważ bez kursantek bez ludzi, którzy przychodziliby na te szkolenia nie mogłabym rozwinąć tak naprawdę swojej firmy, więc to jest taki dosyć mocny filar tego.

I samym założeniem tak naprawdę nie było robienie tych szkoleń, ale dzięki tym szkoleniom właśnie sprzedaż produktów i i kreowanie mojej marki, którą niedawno stworzyłam.

E.W. No właśnie no właśnie, myślę że wkroczyłyśmy na mój temat, który bardzo mnie interesuje, bo mi się wydaje, że to co zorganizowałaś swoim produktem i tą całą linię, którą produkujesz i sprzedajesz myślę, że to by bardzo interesowało osoby, które będą oglądać nasz dzisiejszy film.

J.B. Zaczęło się burzliwie, ponieważ chciałam w jednej z firm pracować sama jako instruktorka. Było to moim marzeniem. W zawodzie stylistki rzęs, czy stylistki paznokci, w pewnym momencie kończą się drogi rozwoju i zarabiania pieniędzy.

Dojdziemy do jakiegoś pułapu i nie możemy dalej podnieść cen, albo nie może więcej pracować i stąd też właśnie możemy zająć się byciem instruktorem.
Bardzo chciałam pracować dla jednej z firm z polski i być instruktorem tutaj na terenie Niemiec, no niestety tak się potoczył los, że się to nie udało.

Wiec stwierdziłam, że chciałabym otworzyć może coś swojego, może to jest faktycznie jakiś znak, że nie warto dla kogoś pracować i nabijać komuś kasę do kieszeni, tylko może warto byłoby stworzyć coś własnego.
I stąd właśnie wziął się pomysł na stworzenie własnej marki.

Przyznam szczerze, że początki były straszne, komuś może się wydawać z boku, że co to jest stworzyć swój własny produkt w dzisiejszych czasach, w dobie Internetu. Ale nie jest to tak łatwe jakby się mogło wszystkim wydawać, jest to niestety ciężka praca, jest to uczenie się, oglądanie, podglądanie innych ludzi.

Oczywiście konkurencja nie wyjawia nam wszystkich tajników.
I od zwykłych rzeczy jak znalezienie produktów, czy znalezienie kogoś kto nam dla nas go stworzy, po wykreowanie, cały marketing i znalezienie przede wszystkim klientów, którzy będą chcieli od nas je odkupić to jest bardzo ciężka droga. Powiem szczerze Syzyfowa praca i dziś uważam, że … Ten pomysł też bardzo długo do mnie dojrzewał, to nie było tak, że coś mi się jednego nie udało i ja wstałam w nocy i stwierdziłam, a nie no to dzisiaj stworzę sobie swoją własną markę.
Nie, tak nie było, ten pomysł dojrzewał wiele miesięcy zanim się w ogóle odważyłam postarać się go urzeczywistnić.
I powiem szczerze, nie widziałam wtedy na starcie w co się pcham i naprawdę nie miałam zielonego pojęcia, jak to będzie wyglądać i dziś się jeszcze zastanawiam, że to było po prostu szaleństwo.

E.W. Masz swój gabinet, ale nie miałaś go od początku. Kiedyś musiałaś przyjechać do Monachium i powiedz mi proszę, jak to było z tym przyjazdem. Co cie właściwie sprowadziło do Monachium?

J.B. Miłość, tak 🙂 Kupidyn mnie sprowadził do Monachium. Mojego obecnego męża poznałam w 2014 roku przez Internet. Wtedy byłam u mojej koleżanki, bardzo dobrej, najlepszej mojej przyjaciółki w Berlinie. Mój mąż pojechał do Berlina z kolegą załatwiać wizę w ambasadzie do Togo czy coś w tym stylu i on się zalogował wtedy w Internecie na Badoo, że akurat właśnie miejscowość, bo tam się zaznacza te regiony gdzie jestem i wyskoczyło mi Berlin.

Nie wiedziałam nawet, że jest Niemcem, myślałam, że jest może Anglikiem albo ze Stanów Zjednoczonych, bo imię mówiło mi Michael, a jak się potem okazało to był Michael Niemiec, który jak się też później okazało, pochodził z Monachium i to dzięki niemu znalazłam się tutaj.

I on też był motorem napędowym do tego, żebym stworzyła swoj własny biznes. To on faktycznie dodał mi skrzydeł, wspierał mnie.

Bariera językowa była ogromna, ponieważ trafiając do Monachium, przenosząc się tutaj po dwóch miesiącach znajomosci, tak naprawdę internetowej. Mój język powiedzieć, że być kiepski to tak jak  powiedzieć, że Kaczyński jest trochę wysoki. Wiec powiem szczerze, że podstawowe zwroty już znałam, ale to było wszystko.

I to tak naprawdę sprowadziło mnie tu do Monachium i to on był taka śruba, która mnie napędziła do tego, żeby w ogóle otworzyć salon.

Bez języka, bez znajomosci, nikogo kto mógłby nas tutaj polecić.
Jest to bardzo ciężko. Ktoś kto zakładał swój biznes chociaż raz w życiu, wie jak to jest ciężko zdobyć klientów. Problem nie jest w dzisiejszych czasach zwłaszcza w Niemczech otworzyć swój własny interes, problem jest znalezienie ludzi, którzy kupią od nas dana usługę, czy dany produkt.

Bez języka i znajomosci nie ukrywam, jest to podwójnie ciężkie, ale jak widać jest to możliwe no i opłacalne tylko trzeba być gruboskórny należy, mieć trochę pokory, trochę szczęścia, no i wsparcie.

E.W. Przyjechałaś do Monachium bez języka no i jak to się rozpoczęło? Poszłaś najpierw do pracy do kogoś, czy od razu był pomysł na biznes?

J.B. Nie, ja przyjeżdżając do Monachium w ogóle nie myślałam, że będę znowu pracować w zawodzie. Właściwie to nie wiedziałam co chciałabym robić. Bariera językowa była tak duża pomimo, że mówię w kilku różnych językach, ale niestety wtedy nie w niemieckim, że musiałam się chwytać najprostszej pracy. Moja pierwsza praca w Monachium, zreszta bardzo szybko ją znalazłam, wiec jeżeli ktoś mówi, że tutaj nie ma pracy no to nie chce pracować. To była praca w restauracji tureckiej. Mój szef był pół Turkiem pół Arabem, przez niego, bo to oczywiście idzie taka reakcja łańcuchowa, poznałam Greczynkę, która pracowała tam na barze i która pomogła mi przenieść się o level wyżej, mogę powiedzieć w ten sposób, zaczęłam prace w ubezpieczeniach w Allianz.
Nie sprawiało mi to na początku jakiejś dużej przyjemności. No praca jak praca, człowiek musiał płacić rachunki, wiec nie ma czasu na sentymenty. Po prostu wstajesz rano, robisz kawę i jedziesz do pracy.

E.W. I w Allianz mówiłaś już po niemiecku czy jeszcze po angielsku?

J.B. Wtedy, bo to było 3 miesiące w Monachium, tak zaczynałam już pomału się komunikować, tam poznałam Słowaka, a ze względu na to, że trochę po słowacku się nauczyłam, bo mieszkałam kiedyś ze Słowaczką za granica w innym kraju, no to mi bardzo fajnie tłumaczył ten język i mi było o wiele łatwiej zrozumieć, nauczyć się nowych zwrotów i nowych słówek, bo ktoś praktycznie w moim rodzimym języku był mi w stanie to przetłumaczyć.  Wtedy już zaczęłam w miarę wysławiać się, zaczęłam dużo rozumieć, ale jeszcze w dalszym ciągu nie chciałam, bałam się tego ośmieszenia, wiec często jeszcze jakaś blokada była chociaż nie było tak powiem szczerze do końca źle i bardzo stresowo, no bo jestem ogólnie osobą otwartą, wygadaną, raczej, no oczywiście myślę i boję się tego co ludzie o mnie myślą, ale wtedy nie miało to większego znaczenia, stwierdziłam, że jak  nie zacznę mówić, to po prostu nigdy nie zacznę, wiec metodą prób i błędów małpowałam tak jak Niemcy mówili, powtarzałam, uczyłam się fraz na pamięć, tak to się zaczęło. No i po 3 miesiącach czy po 4 miesiącach w Allianz, mąż któregoś wieczoru mówi do mnie: „ słuchaj, skończyłaś  studia, pracowałaś w Polsce, miałaś swój gabinet w Polsce, no i co? Dlaczego nie chcesz pracować w zawodzie? Z tego co widziałem jesteś w tym dobra, dużo mi o tym opowiadałaś, wiem ze kochasz swoj zawód, wiec dlaczego nie?”

No i oczywiście standardowe wymówki: nie mam lokalu, nie będę miała klientów, nie mówię po niemiecku, nie stać mnie, nie wiem  jak zacząć, nie znam tu mentalności tych ludzi, no i starałam się wyprzeć ten pomysł. On jednak cały czas dążył do tego, że „spróbuj, spróbuj, zareklamuj się gdziekolwiek, nieważne, może ktoś przyjdzie, nie przyjdzie, nic nie masz do stracenia”.
No i faktycznie zaczęliśmy, zaczęłam o tym myśleć coraz częściej. Po pewnym czasie, może minął tydzień, stwierdziłam dobra, próbujemy. No ale była bariera też finansowa, bo przyjeżdżając tutaj jak to się mówi, nie stać mnie było, żeby otworzyć salon, nawet zakup łóżka kosmetycznego był wtedy wyczynem. Dlatego jak dziewczyny dzisiaj zaczynają i przychodzą do mnie na szkolenia zawsze im mówię, trzeba zaczynać od drobnych rzeczy, resztę się zbuduje. Ze zbudowaniem w ogóle każdego biznesu jest jak z budowaniem domu. Buduje się go cegła po cegle, nie ma gotowego wzorca, chociaż teraz podobno drukują domy w 3D.
Nie ma gotowego wzorca i po prostu składa się te cegły i też tak to było. Jednego tygodnia kupiłam łóżko, przyszły 3,4 klientki. Pierwszymi moimi klientkami były Polki, przyszły, po czym właśnie dokupiłam sobie jakieś kosmetyki, potem kupiłam jakiś lepszy sprzęt, potem dokupiłam, zrobiłam szkolenie itd.
Bo powrót po takim, jakby to powiedzieć… miałam trochę odstępu, trochę przerwy w zawodzie, no to też było ciężkie.
Znowu zderzenie się z tą rzeczywistością, która nie jest tak łatwa i cukierkowa i piękna jak się ludziom wydaje, no było ciężkie.
E.W. Powiedz mi jakie są wymagania, jeżeli ktoś jest zainteresowany otwarciem gabinetu kosmetycznego? 
J.B. W Niemczech wymagania nie są duże. Powiem szczerze miałam salon w Polsce i nie można tego porównać. W Polsce przez sanepidy, urzędy rożnego typu naprawdę jest to bardzo skomplikowana sprawa. Od wielkości pomieszczeń, wielkości nie wiem powierzchni okna, do powierzchni podłogi, wymiarów drzwi i kafelek. Po prostu w Polsce wymogów mamy naprawdę wiele. Z tego co się teraz orientuje jest jeszcze o wiele więcej.
W Niemczech sprawa wyglada bardzo prosto. To jest akurat bardzo fajne w tym kraju i jestem z tego, powiem szczerze jako przedsiębiorca mega zadowolona, bo każdy tutaj bez problemu może taka działalność otworzyć.
Idzie się do urzędu, trzeba ją oczywiście zarejestrować, kiedyś to było bodajże 40€ może oscylować 50-60€ na dzień dzisiejszy.
Po czym, jeżeli nie znamy się na papierkowej robocie warto jest mieć kogoś kto nam poradzi, poprowadzi jak faktycznie zrobić samemu dokumentację, jak rozliczać się z podatku, co można odliczać i kiedy. I tak naprawdę ja mam już salon dobre 4 lata (nie przepraszam w sierpniu będzie 4 lata 1 sierpnia mamy urodziny czwarte w Estetica Expert) i powiem szczerze, że ja nawet przez 4 lata nie miałam kontroli Gesundamt czyli takiego naszego polskiego odpowiednika sanepidu, wiec nikt mi się nie czepia. Dopóki płacę podatki, klienci są zadowoleni, nie ma żadnych skarg to jest to bardzo prosta sprawa.
Oczywiście dochodzą do tego jakieś tam koszty typu oczywiście podatki radiowo – telewizyjne, ale ogólnie w Niemczech nie ma żadnego problemu, wiec nie ma co się bać otwierać działalności, ponieważ tutaj akurat kraj jest przyjazny przedsiębiorcom i nie wymaga to, nawet  powiem szczerze, nie pytają o dyplom, o ukończone kursy, wiec po prostu człowiek przychodzi mówi co chce robić za 10 minut może zacząć działać.
E.W. Jeżeli chodzi o księgowość prowadzisz sama księgowość, czy kogoś masz zatrudnionego? Jak to było na początku? Może tak dla osób, które chciałyby otworzyć, można to samemu poprowadzić czy jest to tak trudne i skomplikowane, że się nie da?
J.B. Można, ale wtedy chyba trzeba było by ogólnie mieć skończoną edukacje w Niemczech, bo wiem, ze w różnych kierunkach w szkole w Ausbildungach i różnych szkoleniach, wiem że jest taka możliwość, że oni się faktycznie uczą tej podstawy księgowości, ekonomii, no ale dla mnie było to coś całkiem nowego. Polskie realia totalnie odbiegały od niemieckich. Bariera językowa była przede wszystkim duża, więc ja nie mogłam wiedzieć czego oczekują, jak wyglądają paragrafy, jakie mają przepisy itd, więc myśle, że dla początkującej osoby… zreszta dla własnego bezpieczeństwa, żeby o czymś nie zapomnieć proponowałabym zacząć od zwykłej księgowej, czyli pani która się nazywa Buchhalterin.
A potem jeśli faktycznie przychody robią się większe, kiedy zatrudnić się chce pracownika, kiedy chcemy dokonać jakiejś inwestycji, tutaj już bym raczej się skłaniała ku Steuerberaterowi, czyli takiemu doradcy podatkowego i księgowego w jednym na takiej zasadzie, który kosztuje oczywiście już więcej, tak mówimy w ogóle o innych pieniądzach, często są to pieniądze 3-4 razy większe niż zapłacilibyśmy za księgową, ale wtedy mamy ten komfort bezpieczeństwa, wtedy dokładnie wiemy, że wszystko w papierach jest poukładane, pozaznaczane, ze dokładnie co możemy odliczyć, że ktoś nam planuje co powinniśmy odliczyć, co powinniśmy zakupić, żeby uniknąć podatków, czyli przy już większych obrotach firmy proponowałabym jednak tego Steuerberatera, który… doświadczonego oczywiście, no bo są samozwańcy jacyś szamani, ale tutaj faktycznie bym proponowała do tego Steuerberatera, który po prostu ukierunkuje nas, zrobi plan, tak jak zrobił to mój Steuerberater, który dokładnie wyliczył przychody, poobliczał, od razu wiedziałam na co mnie stać, na co mnie nie stać, widziałam czy mogę sobie na pewne rzeczy pozwolić i kiedy.
Tak, i to było dla mnie takim komfortem, że ktoś mi troszkę pokazał z takiej matematycznej strony jak to wszystko działa, i przede wszystkim też ostrzegł mnie przed problemami, które mogą czekać na kogoś kto właśnie swoją firmę otwiera, a jest ich w Niemczech dosyć dużo i na początku też o nich nie wiedziałam, kilka błędów popełniłam, a mogło być od początku miło i przyjemnie.
E.W. Czy jest taka szansa, że ktoś wpada na pomysł, dobrze otworzę sobie gabinet kosmetyczny i nie ma zielonego pojęcia o tym. Myślisz że to by się udało czy trzeba mieć jednak trochę wiadomości na ten temat?
J.B. Myśle że w dzisiejszych czasach byłoby bardzo ciężko. Sama przypominam sobie swój pierwszy rok studiów i pierwszą praktykę. Przez rok czasu na zajęciach praktykujemy z koleżanką czy z kolegą z pary i po pierwszym roku wydaje nam się, że coś już tam liznęliśmy i coś już potrafimy robić. I tutaj nagle bum wchodzimy do salonu, obcy ludzie, nie znamy ich, nie znamy ich wymagań, upodobań, nie wiemy kto przyjdzie. Czy będzie chory czy brwi będą symetryczne, czy klientka będzie przyjemna i miła, czy będzie zwykłą zołzą, i będzie nam robiła problemy i stres. Często się tak zdarza, że klientka która wchodzi wydaje nam się niesympatyczna, potem okazuje się, że jest przecudowną osobą. I czasami ta, która nam będzie miła i będzie lała miód na uszy okazuje się, że potem mówi o nas źle gdzieś po kątach.
Ja myśle, że tak, praktyka w salonie podczas studiów u obcej pani kosmetyczki bardzo dużo mnie nauczyła. To było naprawdę zderzenie z rzeczywistością i to dosyć twarde, zaskoczyły mnie problemy ludzi i powiem szczerze, że ja dopiero po tym, co roku oczywiście mieliśmy praktyki, które mieliśmy obowiązkowe, tam było nie wiem 200 godzin, nie chce teraz skłamać bo to już było no jakiś czas temu nie będę sobie lat dodawać, ale trochę już czasu i wody upłynęło w Wiśle, w każdym bądź razie ciężko by było, bo mentalność ludzi trzeba też poznać, tak, trzeba się troszkę obyć.
W ogóle z takim salonowym savoir vivre, że nie rzucamy do kogoś na „per ty” tylko jednak są jakieś wymagania, kultura osobista. Pewnych rzeczy też się trzeba uczyć, np. oszczędności materiału, tego nie nauczysz się w szkole. Oczywiście panie pilnują i mówią, ze potrzebujesz dwie miarki maski, ale przychodzi praktyka i teoria czasami się gubi, i bez tak naprawdę jakiejkolwiek pracy wcześniej czy zaglądania komuś przez ramię, może to być siostra może to być salon kosmetyczny, czy sąsiadka, byłoby bardzo ciężko. I konkurencja nie śpi,  każdy najmniejszy błąd zostanie ci wytknięty a klienci nie zapominają i nie wybaczają błędów.
E.W. I nie wracają.
J.B. I nie wracają.
E.W. Jeżeli są jakieś błędy.
Czyli proponujesz, że najlepiej by było pójść na studia, po studiach pójść do kogoś na praktykę, albo do pracy i później, chciałabym zadać pytanie, kiedy jest ten właściwy moment, kiedy otworzyć swoj gabinet? 
Czy jest taka szansa, że ktoś wpada na pomysł, dobrze otworzę sobie gabinet kosmetyczny i nie ma zielonego pojęcia o tym? Myślisz, że to by się udało? Czy trzeba mieć jednak trochę wiadomości na ten temat?
J.B. Nie ma właściwego momentu. To siedzi w głowie, to zależy od charakteru. Znam dziewczyny, które są świetnymi kosmetologami, kosmetyczkami, technikami albo po prostu zrobiły dyplomy albo są samoukami i nigdy nie odważyły się otworzyć salonu. Wydaje mi się, że siła tutaj tkwi w nas samych i ja np. nie odbierałam jeszcze, jeszcze nie, nawet powiem więcej, nawet nie obroniłam licencjata a już miałam klucze od salonu. W Polsce był wtedy taki wymóg prawdopodobnie teraz jest również, że nie trzeba mieć dyplomu żeby otworzyć studio kosmetyczne. W Niemczech jest dokładnie tez tak samo, chyba że się coś pozmieniało, ale o tym raczej nic mi nie wiadomo, więc tak naprawdę ta siła, musi mieć tą siłę i odwagę, żeby to zrobić.
Bo kiedyś słyszałam taką fajną rzecz, że ludzie dwa razy do roku mają pomysły, które przyniosły im miliony, ale boja się je zrealizować. I wydaje mi się, że tutaj z salonem właśnie jest dokładnie tak samo. Można skończyć 100 tysięcy kursów no ale jak ktoś nie ma przysłowiowych jaj mówiąc krótko, no to będzie pracował i dorabiał się garba dla kogoś.
E.W. Ale przypuszczam, że nie wszystkie osoby są tak zdopingowane jak ty i takie do przodu z życiem i ze wszystkim, także niektórzy przypuszczam, że zostają i pracują. 
J.B. Dobrze bo potrzebujemy też ludzi do pracy.
E.W. I właśnie to jest moje następne pytanie. Powiedz mi jak znaleźć dobrego pracownika jeżeli chodzi o taką branżę jak Twoja? 
J.B. Pójść na szkolenie. Pójść na szkolenie u kogoś, kto powie ci jak prowadzić salon, jak się szkolić, jak szkolić pracownika. Jakie zadawać pytania podczas rozmowy rekrutacyjnej. Oczywiście jeszcze mamy ten hencz, feeling czy ktoś się nadaje. Wyczuwamy to, czy osoba jest otwarta, jak z nami rozmawia, jak się odzywa, co sobą reprezentuje, czy przychodzi do mnie na rozmowę kwalifikacyjną z w tłustych włosach do salonu piękności, czy przyjdzie ładnie ubrana w białej wyprasowanej, pięknie pachnącej bluzce.
Więc są rzeczy, które samemu można wyłapać, ale powiem szczerze pójść na szkolenie, inwestować w siebie.
E.W. Dobrze. Masz już swoj gabinet, masz już swoje studia, masz swoj pomysł na siebie i teraz powiedz mi jak znaleźć pierwszych klientów?
J.B. (Śmiech). To jest bardzo ciężkie pytanie, bo klientów znaleźć jest ciężko wbrew pozorom, mimo nawet, mieszkając w Monachium w półtora milionowym mieście, gdzie oficjalnie mieszka półtora miliona, podejrzewam, ze mieszka tu o wiele więcej.  Konkurencja jest duża i znaleźć klientów jest ciężko. Potrzeba cierpliwości trochę szczęścia na początek, ale też fachu w ręce.
Ciężko jest znaleźć klientów, którzy w dzisiejszych czasach, w dobie Internetu, widzą na Instagramie, na Facebooku, czy na Youtube perfekcyjnie wykonane zabiegi, rzęsy, paznokcie czy włosy. No i tutaj już ciężko jest tych klientów nabrać.
Jeden z prezydentów Stanów Zjednoczonych powiedział taką fajną rzecz, Że można oszukiwać pewną grupę ludzi przez pewien czas, ale nie możesz oszukiwać wszystkich przez cały czas. I to tak jest faktycznie, jeżeli jesteś partaczem to prędzej czy później to wyjdzie. Pójdzie plotka jedna, druga, trzecia, zła opinia w Internecie i można się zwijać. Jeżeli jesteś dobry i pracowity możesz pracować obok jednego, drugiego studia kosmetycznego, praktycznie drzwi w drzwi, a swoich klientów będziesz miała.
Ja zaczęłam swoich klientów szukać poprzez Facebooka. Była stworzona taka strona dla Polaków w Monachium i tam po prostu wrzuciłam ogłoszenia, stąd pojawiły się pierwsze dziewczyny. Kiedy zaczął się biznes troszkę bardziej rozkręcać, stworzyłam swoją stronę internetową wraz z mężem, tzn. mąż stworzył stronę internetową i to był taki kamień milowy. Dobrze stworzona, wypozycjonowana strona internetowa w dzisiejszych czasach to podstawa. Ludzie nie czytają gazet, oczywiście mamy jeszcze tzw. pocztę pantoflową czyli tą Mundpropagandę w Niemczech, ale i z niej też oczywiście jest bardzo dużo klientów, ale na początku jeżeli mamy ich mało no to ona też nie jest tak silna.
Dlatego social media, dzisiejsza przyszłość każdego biznesu. Wrzucanie zdjęć codziennie, pisanie po 30 hasztagów może być nawet na zasadzie kopiuj-wklej, ważne żeby faktycznie tych hasztagów było dużo. Obserwowanie ludzi, obserwowanie konkurencji, wyciąganie wniosków, pomalutku ziarnko do ziarnka uzbiera się miarka. Tak. Trzeba mieć troszkę cierpliwości, bo faktycznie to nie jest tak, że ktoś przychodzi i rzuca klientki na srebrnej tacy. Chyba że przejmuje się po kimś studio, wtedy jest oczywiście o wiele łatwiej, ale też nie mamy żadnej gwarancji, że te klientki faktycznie zostaną. Także bym tutaj się skłaniała bardzo mocno przy social mediach.
Specjalnie w dobie takiej dzisiejszej Instagram tutaj dosyć, dosyć mocno faktycznie klientki poszukują, oglądają sprawdzają i strona internetowa.
E.W. Albo film na Youtube
J.B. Albo film na Youtube i fajna pani, która nam tutaj, mi zadaje piękne pytania i mam możliwość też właśnie pokazania się innym ludziom, którzy nie wiedzą o moim istnieniu.
E.W. Powiedz o Twoim produkcie. Ty też w tej chwili reklamujesz go w Internecie?, można go kupić przez internet?
 
J.B. Można kupić go…, właśnie to jest ta fajna rzecz tutaj wpadłam w fajną taką niszę.  Monachium, duże miasto jakby się wydawało, na każdym rogu studio kosmetyczne, ale nie można pójść nigdzie, znaczy do tej pory, nie można było pójść tak naprawdę nigdzie i faktycznie pójść do sklepu i zakupić produkty, wszystko można było zamówić przez internet.
No i teraz taka sytuacja najprostsza – pęsety. Dla stylistki rzęs pęseta jest jak ręka, jak kierownica w samochodzie, upada ci na ziemię i się skrzywia. Możesz zamówić przez Internet, ale zawsze mamy czas przygotowania tej przesyłki i czas dostawy. To są dwa – trzy dni, kiedy nie możemy pracować, bo powiedzmy mamy jedną pęsetę, bo zaczynamy i nie stać nas na żeby mieć od razu 6 – 7. I w tym momencie tracisz klientów. Musisz ich wszystkich odmówić.
Na dzień dzisiejszy ja mam swój mały sklep stacjonarny w Monachium, ale także internetowy, więc jeżeli jakiejkolwiek  dziewczynie cokolwiek by zabrakło, zawsze może przyjść.  Traci godzinę, odwołuje jedną klientkę i wraca po zakupie materiału z powrotem do pracy. I to było dla mnie bardzo dziwne i ciekawa sytuacja, zwłaszcza w takim dużym mieście, że faktycznie nie można było tych produktów nabyć od ręki.
I stwierdziłam ok, to jest też to, co mogę wykorzystać, co może być też moją…
E.W. … niszą.
J.B. Niszą i co może być też takim moim asem w rekawie. Tak, że jeżeli ludzie się dowiedzą, że faktycznie jest taki sklepik, może to nie jest duży magazyn na dzień dzisiejszy, ale mam nadzieje że to się fajnie wszystko rozwinie i będę mogła jeszcze zaproponować inne rzeczy, sprzęty, może kosmetyczne.  Właśnie takie zwykłe produkty kosmetyczne.  I to jest uważam bardzo fajne w dzisiejszych czasach, że właśnie klientka może przyjść, może sobie jeszcze zobaczyć ten produkt, wypróbować go, ja jej mogę doradzić. W Internecie nie mamy takiej możliwości, raczej kupujemy w ciemno, albo kupujemy coś co już znamy. Często klientki bałyby się po prostu coś zakupić czy spróbować, mogłoby się okazać że jest to super produkt, ale mogłaby się też okazać oczywiście, że są to pieniądze wyrzucone w błoto. Więc tutaj ten właśnie mój mały sklepik stacjonarny, pozwala na to, że można sobie przyjść, przetestować I wiedzieć jaką wartość ma dany produkt, dana rzecz.
E.W. Opowiedz mi więcej o swoich produktach. Co dokładnie jest Twoim sklepie? 
J.B. W moim sklepie, na dzień dzisiejszy znajdują się wyłącznie produkty do przedłużania i stylizacji rzęs i do pielęgnacji czyli od szamponów poprzez wszystkie, cały asortyment rzeczy do wykonywania zabiegów ze stylizacji rzęs.
W przyszłości mam zamiar, taką cichą nadzieję, także trzymajcie kciuki, żeby stworzyć własną linię kosmetyczną, o niej myślę już około czterech lat.
Jest to jednak bardzo duża inwestycja finansowa i bardzo ryzykowna, ponieważ produkty kosmetyczne mają określoną datę przydatności. Tych produktów trzeba zamówić dużo no i tu jest bardzo duże ryzyko, wiec najpierw trzeba znaleźć też odbiorców,  no i też się staramy cały czas z mężem jak ich pozyskać.
E.W.  Powiedz mi coś więcej na temat szamponu, bo wiem, że to jest też temat co warto się …
J.B. To jest temat tabu.
E.W.  No może nie szczegóły, ale powiedz proszę, pochwal się tym, że ten szampon jest właściwie Twój. 
J.B. Tak. Faktycznie na kosmetologii mieliśmy zajęcia z receptury kosmetycznej, z farmakologii, chemii kosmetycznej. Dzięki tym zdolnościom mogłam napisać receptę do własnego opatentowanego szamponiku. Jest to produkt przetestowany, klientki są bardzo zadowolone, nie szczypie, nie pali, nie powoduje żadnych alergii. I to jest moje takie dziecko małe. Pierwszy krok, jeżeli chodzi o stworzenie jakiejś linii kosmetycznej, takie pierwsze koty za płoty.
Zobaczenie jak to wygląda, takie fajne doświadczenie, resztę rzeczy,  no to już jest inna historia. Zobaczyłam jak to wygląda, takie fajne doświadczenie.  A jeżeli chodzi o szampony, no powiem szczerze jest to dosyć ciężki temat, ponieważ wiele pań, które przychodzą,  zwłaszcza z innych studio stylizacji rzęs, czy kosmetycznych, nie mają pojęcia o tym że rzęsy, które przedłużamy należy myć. Należy je myć, ponieważ możemy nabawić się różnych nieprzyjemności, od alergii, poprzez dyskomfort, po nawet wszy.
E.W. Trzeba bardzo uważać i kupować dużo szamponu. 
 
J.B. Tak.
 
E.W. Zwłaszcza u ciebie.
J.B. Koniecznie tylko u mnie, mój jest najlepszy.
E.W. Twój jest najlepszy.
J.B. Moj jest najlepszy.
E.W. Jeżeli chodzi o kosmetologię czy zachodzą jakieś trendy, zmiany, czy jest jakiś fashion?
J.B. Tak oczywiście. Jest to branża, która rozwija się podejrzewam po farmacji, chyba jedna na pewno najprężniej, bo cały czas wychodzą  nowe produkty nowe maszyny, zabiegi, związki kosmetyczne, chemiczne, także trendy zachodzą. Oczywiście trendy są kreowane w głównej mierze przez influenceserów, przez gwiazdy, ludzi świata show biznesu, czy ogólnie ze strefy beauty. To wszystko się faktycznie zmienia.
Ale na pewno jedna rzecz jest, która się nie zmienia, to jakość wykonywania usług. Tutaj jednak zawsze klient będzie pamiętał i to nawet też właśnie taki fajny slogan jest od rodziny Gucci, którzy powiedzieli, że: “klient o wiele więcej, o wiele dłużej będzie pamiętał jakość jak cenę jaką zapłacił”. Dlatego uważam, że należy się też cenić i swojego zdrowia po prostu i swoje zdrowie szanować. Nie pracujmy za miskę ryżu, bądźmy odważni, stawiajmy ceny.
Jeżeli się szkolimy, inwestujemy bardzo dużo w siebie, a to w tej branży jest najważniejsze, bo ktoś kto skończył szkołę, czy studia tak jak ja 10 czy 15 czy 20 lat temu, nie rozwijając się dalej zgubi się. Konkurencja nie stoi w miejscu, a jak stoimy to się po prostu cofamy, wiec te trendy faktycznie się zmieniają.
Są trendy, że czasami chcemy bardzo mocnych, hollywoodzkich loków, czy hollywoodzkich makijaży, czy paznokci,  czy mega przedłużanych włosów, a są momenty kiedy to faktycznie schodzi gdzieś i jednak stawiamy w jednym roku np.  na totalną naturalność, make-up no make-up na przykład, jest fajną rzeczą tutaj jako przykład.
E.W. Jakie zabiegi są najczęściej wybierane u Ciebie?
J.B. Z racji tego, że zajmuję się dosyć intensywnie przedłużaniem rzęs i stylizacją, napewno rzęsy u mnie w gabinecie są na numer 1. Kolejną rzeczą, która jest takim moim dosyć mocnym punktem, takim moim konikiem osobistym jest leczenie zmian trądzikowych i wszystkich problemów po blizny, przebarwienia, uszkodzenia skóry. I tutaj jednak te zabiegi na twarz będą na drugim miejscu czyli mezoterapie igłowe, nieigłowe, oczyszczania, zabiegi z wykorzystaniem kwasów, żelów aktywnych. Pole jest bardzo duże, także ciężko tutaj powiedzieć co, bo zabieg tak naprawdę dobieramy pod klienta i nigdy nie wiemy jaka klientka nam się trafi, więc ciężko jest powiedzieć że danego zabiegu robimy dużo.
Ogólnie bym powiedziała rzęsy i na drugim miejscu zabiegi na twarz.
E.W. Widziałam, że w ofercie masz zabiegi także dla panów. Powiedz coś więcej na ten temat.
J.B. Faktycznie mężczyźni coraz częściej pojawiają się w salonach kosmetycznych, wcale nie są to zniewieściali panowie, są to normalni mężczyźni, którzy przychodzą z różnymi problemami. W dzisiejszych czasach już tak naprawdę nikogo to nie dziwi, że można ich spotkać w takich miejscach. Często pierwsze spotkanie jest dosyć dla nich stresujące. Najczęściej to jest tak, że to żona ich wypycha, czy dziewczyna, żeby poszli do tej kosmetyczki, ale jak już raz spróbują, to wracają często, są zadowoleni i widzą, że nie diabeł taki straszny jak go malują.
E.W. Pierwszy zabieg wybiera żona, czy faktycznie po konsultacji z Tobą jakiś zabieg jest wybierany?
J.B. Nie, no  oczywiście zabieg jest wybierany ze mną. Żona ma tam raczej mało do powiedzenia, może u dziewczyn, które zajmują się manicure itd. mężczyźni często przed ślubem właśnie fundują sobie taki zabieg i jeżeli mają spracowane ręce, żeby faktycznie ładnie wyglądały do ślubu przy zakładaniu obrączek, wtedy pewnie tak, ale jeżeli chodzi o zabiegi na ciało, czy na twarz, no to jest oczywiście już kwestia indywidualna.
E.W. Chciałabym jeszcze wrócić do jednego pytania, które wydaje mi się bardzo interesujące. Masz swój zakład i wróćmy do tych pracowników i wróćmy też do osób, które chcą prowadzić taki zakład. Jakie predyspozycje taka osoba powinna mieć?
 
J.B. Predyspozycje. Powiem szczerze tak. Na pewno musi być bardzo zmotywowana, bo przychodzą dni, kiedy jest naprawdę ciężko, może się zdarzyć w danym okresie klientów będzie mniej i trzeba mieć te pieniądze, żeby jednak móc opłacić nasze rachunki. Więc tutaj bym powiedziała, że motywacja. Trzeba się nauczyć cierpliwości. Trzeba umieć widzieć swoje błędy albo słuchać przynajmniej ludzi, którzy nam je potrafią wytknąć, czasami brutalnie, czasami bardzo konstruktywnie. Powinniśmy być też uważam otwarci na nowe rzeczy, nie bać się nowych inwestycji, samorozwoju. Czasami trzeba być gruboskórnym, bo ludzie potrafią być złośliwi, czy to konkurencja czy klientki czy niezadowolona klientka. Trzeba być pomysłowym i kreatywnym. Trzeba wiedzieć jak prowadzić social media, jak zachęcić klientów. Uczciwym, ponieważ klienci wyłapią fałsz, wyłapią najmniejszy szczegół, oszustwo, już nie mówię o takich rzeczach kiedy klientki się naciąga na jakieś ekstra koszty, wciska im się niepotrzebne produkty czy podwyższa się ceny.
Kiedyś miałam taką śmieszną sytuację. Przyszła do mnie pani, która była bardzo bogata, bardzo znana tutaj, wiedziała co dokładnie chce, to chodziło akurat o zabieg przedłużania rzęs. Zrobiłam jej te rzęsy, po czym ona do mnie mówi: „Jezu tych rzęs jest tak dużo czy to są na pewno te które ja zamówiłam?” Ja mówię że tak i taka i taka jest ich cena. A ona do mnie mówi: „wie pani co?, to ja jestem bardzo zaskoczona, bo nieraz zdarzało mi się zapłacić więcej tylko dlatego, że wiedzieli, że mam pieniądze”.
U mnie coś takiego by nie przeszło. Jednak ten szacunek do klienta…, ktoś mi daje zarobić na chleb, więc nie kąsam ręki, która mnie karmi.
Jeżeli chodzi o pracowników, to trzeba być też mentorem. Trzeba skarcić kiedy, kiedy jest taka potrzeba, ale trzeba też umieć mieć dystans do pewnych rzeczy. My też wszystkiego nie umieliśmy na początku i trzeba umieć też przymykać oczy na pewne rzeczy, na spóźnienia klientek itd. Tak naprawdę presji pozycji jest cały wachlarz to są mniejsze lub większe. No ale te główne wydaje mi się, że już powiedziałam.
E.W. Jakie byś dała rady dla osób, które przyjeżdżają do Niemiec, albo w ogóle gdzieś wyjeżdżają zagranicę i rozpoczynają nowe życie w jakimś nowym miejscu?
J.B. Nie bać się, wychodzić poza strefę swojego komfortu, tylko jak to się mówi w kryzysie dochodzi do rewolucji. Często osoby jak nie są postawione pod ścianą, to nie zdają sobie sprawy o swojej sile. Ja wiem, że charakter, rodzina, wychowanie, ludzie którymi się otaczamy mają niesamowicie duży wpływ, ale słuchać serca, słuchać swoich marzeń, podążać za tym przysłowiowym banalnym głosem serca.
Często jest tak, że ludzie, nawet dzisiaj mogę o tym powiedzieć, mówią mi ja jakbym miał te pieniądze co ty, to zrobiłbym to, ja na twoim miejscu zrobiłabym to. Ale nie jesteś na moim miejscu i nie masz moich pieniędzy, więc nie mów mi co mam robić. Uważam, że warto jest też słuchać ludzi, którzy już do czegoś doszli. Żeby mieć swojego guru, czy on będzie online, czy on będzie z krwi i kości stał przed tobą. Mieć kogoś kto ci pomoże, kto da ci trochę porad, kto cię wesprze, kto ci troszkę pokaże rzeczy z innej perspektywy. Uważam, że właśnie posiadanie takiego guru jest też istotną rzeczą, bo czasami ciężko się samemu zmotywować. Trzeba przełamać też swoje lenistwo, swoje bariery. Ale w dzisiejszych czasach powiem wam tak, nawet ludzie, którzy nie mają zasobów finansowych, jeżeli chcą, naprawdę są w stanie stworzyć coś własnego, coś pięknego, stworzyć swój własny biznes i żyć godnie.
E.W. I to by były rady również dla Ciebie jeżeli byśmy cofnęły się w czasie? Czy miałabyś jakąś dodatkową radę dla siebie?
J.B. Jaką bym sobie radę dała? Myślę, że pierwsza rada jaką bym sobie sama wtedy dała to na pewno samokształcenie. Inwestowanie w kursy, książki, edukację, webinary i rozmowa z ludźmi, którzy coś w życiu osiągnęli. Nie zdawałam sobie sprawy z siły potęgi umysłu, z tej wiedzy która nas otacza. W dzisiejszych czasach naprawdę mam wszystko na wyciągnięcie ręki, nie musimy iść nawet do biblioteki. Wszystko mamy w Internecie, wystarczy wpisać konkretną frazę i możemy dowiedzieć się wszystkiego. Gdybym naprawdę mogła cofnąć się w czasie, więcej zainwestowałabym czasu w samokształcenie, a mniej właśnie w bezsensowne rzeczy, które nie przynosiły mi nic. Imprezowanie na studiach, tak jak niektórzy robią przez pięć lat, na pewno nie pomoże ci znalezieniu przyszłej pracy. Siedzenie w domu na kanapie przed telewizorem, też wcale nie spowoduje, że będziesz bogatszy. Więc trzeba się zmobilizować, spiąć i po prostu samemu zacząć się kształcić. Dokształcać się w tematach samorozwoju, osiągania sukcesu, prowadzenia biznesu, pozyskiwania klientów. Ale także tego co nas interesuje, czy jak być lepszą kosmetyczką, jakie szkolenie zrobić i tak dalej i tak dalej. To na pewno, to na pewno straciłam i przez to też właśnie dopiero w tym wieku mogę rozwinąć skrzydła, bo nie zdawałam sobie z tego sprawy. Myślałam że to po prostu kiedyś się stanie. Nie, to nie stanie się, to po prostu trzeba samemu mieć samozaparcie i właśnie starać się rozwijać.
E.W. To jeżeli chodzi o tą naukę, powiedz mi co ostatnio czytałaś?
J.B. Co ostatnio czytałam? Ostatnio czytałam książkę polskiej autorki, zabijcie mnie nie pamiętam jak ona się nazywa, książka nazywa się „Naciągnięte”.
Są w niej ukazane historie Polek, jak zostałyśmy wprowadzone, oszukane i zmanipulowane przez cały system beauty. Przez te wszystkie fitfighterki.
Jest niesamowite, jakie dostałyśmy przez przekazy medialne i społecznościowe, jakiego doznałyśmy prania mózgu, jak musimy być perfekcyjne. I fajne co było w tej książce, co mi się mega spodobało to był faktycznie taki jeden cytat, że „kilogramy szczęścia nie dają” i tu bym się skierowała właśnie do wszystkich kobiet, które mają problemy z nadwagą,
Ja nie mówię o chorobliwej nadwadze, kiedy faktycznie zagraża zdrowiu, ale czy te 5-10 kg nas uszczęśliwi, jeżeli je stracimy? Wcale tak nie musi być. Specjaliści z medycyny estetycznej wmawiają nam, że mamy mieć takie podróbki, takie oczy i takie usta, po co, wcale nie przyniesie nam to większego szczęścia, to jest po prostu tylko machina, która z jednego zabiegu pokazuje nam możliwość przeskoczenia na kolejny. To jest taka spirala, to jest takie błędne koło, gdzie cały czas musimy i będziemy sobie coś poprawiać.
Jest to nawet udowodnione naukowo, że jeżeli wykonamy pierwszą operację z medycyny estetycznej, to będzie odsysanie, biust, nie wiem powiększenie pośladków to 70% kobiet się zdecyduje potem na drugą. Bo przed pierwszą mamy respekt, pierwszej się boimy, ale jak już to spróbujemy, widzimy, że nie było to takie złe, no to się tak właśnie nakręca. Potem chcemy więcej i lepiej, a lepsze jest wrogiem dobrego.
E.W.  I to mi się wydaje, że to będzie najlepszy moment na zakończenie naszego wywiadu.
J.B. Też tak myślę.
E.W.  Bardzo Ci dziękuję. Myślę, że to jest strasznie dużo informacji, z których ktoś będzie mógł sobie skorzystać, nawet nie tylko beauty ale i również o zarządzaniu, o zatrudnianiu pracowników. 
Myślę że to będzie wzbogacać wielu naszych internautów.
J.B. Dziękuję ci również. Pytania były dosyć interesujące, przyznam, parę mnie zaskoczyło, także cieszę się naprawdę, bo dla mnie też to jest coś fajnego, jest to możliwość wypromowania się pokazania ludziom, że są możliwości, jak ktoś ma potencjał powinien naprawdę walczyć o to, żeby spełnić swoje marzenia. Także wy tutaj, wam też dziewczyny dziękuje i cieszę się, że miałyśmy taką właśnie fajną pogawędkę.
E.W. Dziękuję.
J.B. Dziękuję również.

Leave a comment